The Mummy
„Zbliżyli się do starego, zakurzonego sarkofagu po czym otwarli wieko… Wtenczas coś buchnęło! Nim otarli pył ze swych twarzy – wielka, nadgnita i beznadziejnie śmierdząca postać poczęła kroczyć w ich kierunku. Szaleńcza próba ucieczki nie miała żadnych szans powodzenia… Z dali, przez jakiś czas usłyszeć można było jedynie zgłuszone krzyki kalające spokojne pustynne powietrze… Po kilku chwilach cisza wróciła. Wszystko znów było takim, jak dawniej.”
Kontynuując modę przetwarzania wszystkiego, co tylko możliwe na gry komputerowe – programiści Konami postanowili skusić się na adaptację filmowego hitu ubiegłorocznego lata – mowa oczywiście o „Mumii”. Jakkolwiek jakość merytoryczna filmu wielu widzom nie przypadła do gustów, tak jednak nie spotkałem jeszcze nikogo, kto nie doceniłby pracy grafików komputerowych nad efektami specjalnymi.
Z dotychczas dostępnych materiałów wynika, iż gra, pod obydwoma względami prezentować będzie się całkiem podobnie do pierwowzoru. Fabuła opowiada więc o ożywionej mumii Ihmothepa, która z chęci zemsty pragnie zawładnąć ziemią. Aby stało się to możliwym; nasz pan Mumia potrzebuje spłodzić potomka. Wtenczas właśnie wpada mu w zgnite oczodoły przepiękna pani archeolog prowadząca wykopaliska. Czym prędzej porywa on więc wybrankę swego serca, lecz…oczywiście, jak to zwykle w takich przypadkach bywa na drodze staje mu koleś, którego jedynym celem jest skomplikowanie życia biednej mumii. Poczynaniami owego gostka, jak już pewno niektórzy z Was zdążyli się zorientować – kierować będziemy właśnie my…
Na drodze Ricka O’Connela, która prowadzić będzie przez kilkanaście leveli osadzonych w głównej mierze w odmętach zapomnianych jaskiń, tuneli i grobowców stawać będą najprzeróżniejsze kreatury – począwszy od standardowych już skarabeuszy, poprzez wrogo nastawionych poszukiwaczy skarbów, aż po zastępy wielkich, wygłodniałych koleżków Ihmothepa. Do ich powstrzymania autorzy zdążyli obiecać nam dotychczas jedynie dwie bronie: rewolwer i (uwaga:) pejcz, który całkowicie obdziera nas ze złudzeń, jakoby O’Connel miał okazać się postacią oryginalną:) Oryginalne powinny być za to możliwości wspomnianego bacika – wprawdzie z reguły będzie służył on nam swymi standardowymi cechami, jednakże w połączeniu z pewnymi przedmiotami nabierze dodatkowych, magicznych właściwości. To właśnie dzięki nim możliwym okaże się pokonanie najgroźniejszych kreatur, które pojawią się w dalszej części rozgrywki.
Gra, pomimo obiecywanych nam przez autorów nowości – zdaje się czerpać olbrzymimi garściami zarówno z „Tomb Raiderów”, jak i „Indiany Jones’a”. Nawet sposób przedstawienia akcji – TPP świadczy o dosyć małej inwencji twórców. No, ale w myśl starego, mądrego przysłowia nie będę sądził książki po okładce… Tym bardziej, że efekt końcowy ujrzeć przyjdzie nam już za miesiąc.